Pytacie, co porabiał Timon, kiedy akurat nie handlował starociami i innymi dziwadłami? A przesiadywał na ławce przed Zielonym Kompleksem, albo w domu, albo pałętał się po Rynku. Obecnie robił to pierwsze. Ale nie do końca. Otóż nie siedział, a leżał. Spoglądał w niebo i chrupał chipsy bekonowe. Ludzie to, jednak mieli ciekawe pomysły!
Zastanawiał się kiedy szanowne rodzeństwo zaszczyci go swym wątpliwie ciekawym towarzystwem. Chciał zobaczyć nowe zdobycze. Gdyby nie to... to pewnie uciekałby do swojego mieszkania i udawał, że go nie ma. Jedna przez drugą gadały. Te wyloty na miasto ich nakręcały.
W sumie to cieszył się, że tak nie ma, ale z drugiej strony. Jak to jest latać tak wysoko, a nie tuż nad ziemią? Ciekawe...
~
Po pewnym czasie podniósł się i postanowił, że pójdzie na spacer. Tak jak stał wyszedł za ogrodzenie Zielonego Kompleksu i ruszył na przechadzkę. Im dłuższa tym lepiej.
z/t