Przed chwilą zmusił do uległości ostatniego wilka zdobywając tym samym władzę nad stadem.
Był wściekły. Niesamowicie wściekły. Niedawno kłosownicy zastrzelili jego ojca, a teraz ktoś podważał jego prawa do władzy nad stadem.
Wbijał swoje potężne białe łapy w śnieg, dysząc ciężko. Jego długie wilcze uszy łapały każdy szmer dookoła. Z otwartego pyska obnażającego długie kły buchał gorący oddech, który po chwili zamieniał się w parę. Podniósł łeb i zawył głośno. Po chwili inne wilki podłapały jego krzyk, obwieszczając całemu Dziedzińcowi, iż Hary jest nowym przywódcą Wilczej Straży. Mimo, że dookoła szalała ogromna śnieżyca - postanowił.
- Ruszamy na polowanie! - warknął w myślach do reszty i rzucił się w pogoń. Po chwili reszta watahy ruszyła za nim. Miękki niczym puch śnieg szybko umykał spod jego umięśnionych łap. Kiedy stał na wszystkich czterech łapach, swoimi wilczymi barkami sięgał lekko ponad pas dorosłego mężczyzny. Całe jego ciało porastało niezwykle białe i miękkie futro, dzięki czemu w zimę potrafił podejść do ofiary niebywale blisko.
- Szybciej! - warknął ponownie i przyspieszył.
Tego potrzebował. Wilczy pęd! Po tym wszystkim jedyne na co miał ochotę, to biec i na coś zapolować. Skręcił w kolejną alejkę. Wiatr owiewał mu pysk.
Tego brakowało.
Stop! Wyciągnął nos w górę i zaczął wąchać. Wyszczerzył kły i warknął. W jego czarnych niczym smoła oczach pojawiły się ogromne białe plamki. Żaden z wilków nie śmiał mu teraz przeszkodzi.
- Intruz! - rozległy się słowa Hary'ego w umysłach wszystkich zwierząt na dziedzińcu. Jego mięśnie mimowolnie się spięły. Był gotów do ataku. Zrobił dwa kroki.
Stop! Nastawił uszy.
Strzał!
Skomlenie szczeniaka! Znajomy głos...
Alys!
Ruszył pędem w kierunku, z którego dobiegł strzał, myśląc o siostrze i jej szczeniaku...